poniedziałek, 12 września 2011
pierwszy krok
tak chciałam , doczekać się nie mogłam i mam pierwsze samodzielne kroki, wkrótce nasze życie stanie się jeszcze bardziej zabiegane...
piątek, 09 września 2011
TATA
a czy ja juz mówiłam , mamy od paru tygodni trzecie słowo TATA i również od paru tygodni chcemy być bardziej niezależni, co nas czasem denerwuje i wtedy wrzeszczymy sobie sami na siebie, zastanawiam się jaki stopień głuchoty mnie już dopadł, bo synek potrafi detonować okrutnie
niedziela, 04 września 2011
skok
kolejny skok rozwojowy , wojna i apokalipsa szczególnie nocami padamy na ryje dosłownie a za oknem pogoda piękna , oby jak najdłużej
wtorek, 30 sierpnia 2011
malo mnie tu ostatnio ale ciagle coś , dopiero co zjechaliśmy z naszej dziczy gdzie zapierdzielaliśmy jak szaleni , żeby ułatwic sobie zycie na odludziu, efekt :prysznic nowy jest, blat w kuchni, dwa drzewa wycięłam, trawa skoszona, płot postawiony , ogólnie wiele gratów wywalonych i to wszystko robione przy niemiłosiernym upale i rozbrykanym dziecku, okazuje się ze można wiele zrobić nawet przy Franku, ktory w 5 miejscach na raz rozrabia. Zapitalałam fizycznie i powiem ze jak widzi się efekty tej pracy to ogarnia mie zadowolenie i duma że tyle udało się zrobić, dawno takiego uczucia nie miałam. Jesień czuć już w powietrzu Za niecałe trzy tygodnie Franio przestanie być niemowlakiem a stanie się dzieckiem, jak to zleciało!!!!!!
niedziela, 07 sierpnia 2011
parówkozerca i humorzaste lato
U nas nadal okres destrukcji i chaosu.... moze za dwa lata minie.. Nowe słowo "NIE" wszedzie zarówno w tonacji płaczliwej jak i tej wesołej i tylko mama i nie nie nie i tak całymi dniami. I rosnie mi parówkoz4rca jak tatuś bo jak miesko spróbuje to już chlebka na śniadanie jeść nie chce albo je ale pierw wydaje krzyk protestu. Papa za chiny nie zrobi ale z widelca ladnie sobie zjada jedzonko. Zębów nie ma ale to mu nie przeszkadza bo brzoskwinię jeśc chce sam w całości, a nie w kawałeczkach bo on duzy juz przecież jest.
A u mnie nie wiem lato to jakieś dziwne , humorzaste, ja niby mam plany ale jakos energii na ich realizacji brakuje i mozolnie to idzie. Podrygu brakuje , choc czasem jest ale wtedy zazwyczaj ginie on w chaosie Frankowym. Troche sie szczypiemy z Onym ostatnio, chyba kryzys bo wiecznie niedospani i czasem wymknie sie to i owo.. Chyba przydałoby sie nam jeszcze troche odpoczynku od codzienności.
wtorek, 26 lipca 2011
znów mam zjazdy, mały potrafi mi tak cisnienie podnieśc że boje się ze wyjdę z siebie,ale nic trzeba zagryźc zęby i byc cierpliwym dla małego czlowieczka palajacego ządzą poznawiania świata,a poznaje na wszelkie mozliwe sposoby, rozwala, sciaga, zwala, wywala, drze , szarpie ciagnie, a gdy chce czegoś co nie jest wskazane dla takich malutich ludzików to napina się jak struna i piszczy i to jak !!! i tak mi mijają dnie na obronie lub ochronie własnych ukochany dóbr osobistych, bądź tez uzytecznosci rodzinnej bo inaczej nic sie nie uchowa przed panem chaosem i destrukcją
i tylko mnie ostatnio czeskie kino ratuje bo jak je chłonę to zapomniam na trochę, że od 1o miesięcy nie przespałam ani jedenj nocy w całości
niedziela, 17 lipca 2011
pourlopowo
wróceni, w miarę wypoczęci - odkąd nas jest troje pewne rzeczy stały się raczej wspomnieniem (czyt. bycie wyspanym, w pełni zrelaksowanym, nic nierobienie ) tzw wypoczynek również, ale i tak było fajnie. Zawsze podkoniec pobytu we Wro nabieram wielkiej niechęci do 3miasta , w sercu jednak żal że nie mieszkam już na stałe w rodzinnym mieście. AAAaaaa i na sam koniec urlopu synus nasz mały dał nam popalić w postaci slawnej trzydniówki, co do ktorej miałam podjerzenia ale również zęby były bardzo podejrzane, ale jak go wysypało na 4 dzień jakby w malinowym chruśniaku się wytarzał to wątpliwości nie mieliśmy już, dziecko zaczęło broić gdzie popadnie wrócił apetyt- znaczy się wyzdrowiało a my padaliśmy na pysk umęczeni.
czwartek, 30 czerwca 2011
urlop
prawie spakowani , wieczorem jedziemy a pogoda ma się zepsuć - no przecież za dobrze by nam było prawda??? życie to bijacz
środa, 08 czerwca 2011
upał jak fiutek !!! Dzieć jak dzika świnka z napędem hybrydowym, wszędzie go pełno. do tego wydaje piski o dośc wysokiej tonacji, bębenki w uszach aż wibrują. A mama zła bo lato w pełni a w szafie nic co by na nia pasowało bo wciąz pociążowe balasty ma!!! Grrrr!!!!!
środa, 25 maja 2011
a zębów dalej nie ma
padam padam , 3 tydzien snu przerywanego co godzine lub dwie, do tego pobudki o 5 lub 6 rano, oczy mi się kleją. Belzebiusz w dzień szaleje za dwoje a ja musze wykrzesac choć połowę energi jaką on ma żeby za nim nadążyć ba =żeby w zasadzie jako tako funkcjonować. Mamy pierwszego prawdziwego guza no piękna pinga z siniakiem i strupkiem okraszone dośc krótkim płaczem - co dziwne! a mama i tak z kazdym dniem kocha swojego łobuza coraz bardziej - a nie wiedziała że tak można a jednak, bo serce pęka z dumy i radości jak mała istotka pełza do mamy i wspina się na nią |
O autorze
Ostatnie wpisy
Zakładki:
literuję
Moje Fu
Inne
Laura
|